poniedziałek, 7 września 2015

Singapur - dzień czwarty

Wczorajszy dzień nas trochę zmęczył, więc dzisiaj dłużej spaliśmy. Pogoda też była taka sobie ;) jak wstaliśmy to już lało jak z cebra, ale nie zrażeni wybraliśmy się na spacer po Chinatown, na którym mieszkamy.
Momentami było ciekawie


Jak widać nie było łatwo.





Po spacerze i deszczu trochę zgłodnieliśmy. Wybór padł o dziwo na chińskie jedzenie ;)






Wszystko było bardzo smaczne. Po obiedzie czas na deser. Oj! To było niezapomniane przezycie. Zamówiliśmy coś co miało być olbrzymią porcją lodów z polewą z durianu. Wyglądało tak


We czwórkę daliśmy radę zjeść tylko tyle i to dlatego, że bardzo dię staraliśmy, polecam, ale tylko tym którzy lubią mocne przeżycia kulinarne.

Po jedzeniu, przemiściliśmy się metrem w okolice Little India do kolejnego centrum z elektroniką


Tylko 6 pięter :)



W czasie powrotu do Chinatown, spacer po Little India, gdzie jest dużo ciakawych owoców i warzyw. Małe banany są naprawdę bardzo smaczne







Podobały mi się tu szczególnie kolory i zapachy :) w poprzednim życiu musiałam mieszkać w Indiach. 




Jeszcze szybki, wieczorny spacer po Chinatown




I macham Wam kocią łapką na szczęscie i na dobranoc



Z naszego bardzo fajnego hostelu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz